Odkrycie, które zmieniło wszystko: Jak dowiedziałem się, że moja narzeczona ukrywała przede mną fortunę
– Michał, nie możesz ciągle pracować po nocach! – Lena stała w progu kuchni, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Jej głos drżał od złości i troski jednocześnie. Spojrzałem na nią spod zmęczonych powiek, czując jak wzbiera we mnie irytacja.
– A kto zapłaci za czynsz? Za twoje studia podyplomowe? – odburknąłem, nie odrywając wzroku od rachunków rozłożonych na stole. W głowie miałem tylko jedno: jak przeżyć kolejny miesiąc, żeby nie musieć pożyczać od matki.
Wiedziałem, że Lena nie rozumie, jak to jest martwić się o każdy grosz. Jej rodzina była zamożniejsza, ale ona uparcie twierdziła, że chce być niezależna. Dlatego od dwóch lat mieszkaliśmy razem w małym mieszkaniu na Pradze i dzieliliśmy się wszystkim – przynajmniej tak myślałem.
Tamtego dnia wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Lena zostawiła laptopa otwartego na stole. Chciałem tylko sprawdzić godzinę, ale ekran przyciągnął mój wzrok – wyświetlał się panel bankowości internetowej. Przez sekundę zawahałem się, ale ciekawość zwyciężyła. Zobaczyłem kwotę, która sprawiła, że aż usiadłem z wrażenia: 1 200 000 złotych.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Przez chwilę myślałem, że to pomyłka. Przecież Lena zawsze narzekała na brak pieniędzy, odmawiała sobie nowych ubrań, a na wakacje jeździliśmy pod namiot do Bieszczad. Skąd więc te pieniądze?
Nie spałem tej nocy. Lena wróciła późno, a ja udawałem, że śpię. W głowie kłębiły mi się pytania: czy mnie okłamywała? Dlaczego? Czy to wszystko było tylko grą?
Następnego dnia nie wytrzymałem.
– Lena, musimy porozmawiać – powiedziałem cicho, gdy siedzieliśmy przy śniadaniu.
Spojrzała na mnie zaskoczona.
– O co chodzi?
– Wczoraj… przypadkiem zobaczyłem twoje konto bankowe. – Zamilkłem na chwilę, obserwując jej reakcję.
Zbladła. Odłożyła widelec i przez dłuższą chwilę milczała.
– To nie tak, jak myślisz – zaczęła w końcu. – Te pieniądze są po mojej babci. Mama przelała mi je dopiero niedawno. Nie chciałam ci mówić, bo… bałam się, że to coś zmieni między nami.
Poczułem się zdradzony. Przez dwa lata żyliśmy skromnie, licząc każdy grosz, a ona miała miliony na koncie?
– Myślisz, że to nie zmienia wszystkiego? – głos mi się załamał. – Pracowałem po nocach, żebyśmy mogli żyć godnie! Ty patrzyłaś, jak się męczę i nic nie powiedziałaś?
– Michał… chciałam być pewna, że jesteś ze mną dla mnie, a nie dla pieniędzy – wyszeptała.
Wybuchnąłem śmiechem pełnym goryczy.
– A ja chciałem być pewny, że jesteśmy partnerami! Że dzielimy się wszystkim – nawet problemami!
Przez kolejne dni unikaliśmy się nawzajem. W pracy nie mogłem się skupić. Koledzy pytali, czy wszystko w porządku, ale nie miałem siły tłumaczyć. W domu panowała cisza tak gęsta, że można ją było kroić nożem.
W końcu zadzwoniła moja matka.
– Michałku, co się dzieje? Słyszę po głosie, że coś jest nie tak.
Nie wytrzymałem i opowiedziałem jej wszystko.
– Synu… pieniądze to tylko pieniądze. Ale zaufanie? Bez tego nie da się żyć – powiedziała cicho.
Te słowa dźwięczały mi w głowie przez kolejne dni. Zastanawiałem się: czy ja sam byłbym w stanie powiedzieć Lenie o takim spadku? Czy to ja bym ją zranił?
Pewnego wieczoru Lena przyszła do mnie ze łzami w oczach.
– Przepraszam – wyszeptała. – Bałam się stracić ciebie bardziej niż czegokolwiek innego. Widziałam, jak walczysz o nas każdego dnia i… czułam się winna.
Nie wiedziałem już, co czuję: gniew? Smutek? Zawód?
– Lena… nie wiem, czy potrafię ci jeszcze zaufać – powiedziałem szczerze.
Przez kolejne tygodnie próbowaliśmy odbudować naszą relację. Chodziliśmy na długie spacery po Saskiej Kępie i rozmawialiśmy o wszystkim – o przyszłości, o marzeniach i o tym, co nas zraniło. Ale coś we mnie pękło na zawsze.
W końcu podjąłem decyzję.
– Muszę wyjechać na jakiś czas – powiedziałem pewnego ranka. – Muszę zrozumieć siebie i to, czego naprawdę chcę od życia.
Lena płakała długo tej nocy. Ja też płakałem – pierwszy raz od lat.
Dziś patrzę na tamte wydarzenia z dystansem i pytam sam siebie: czy pieniądze naprawdę są ważniejsze od prawdy? Czy można kochać kogoś bez zaufania? A może czasem lepiej odejść i zacząć wszystko od nowa?
Co wy byście zrobili na moim miejscu?