„Chcę, aby moja pasierbica sama zdecydowała się przeprowadzić do domu babci”

Kiedy wyszłam za mąż za Jana, wiedziałam, że łączenie naszych rodzin nie będzie łatwe. Miał córkę z poprzedniego małżeństwa, Emilię, która miała wtedy zaledwie osiem lat. Ja miałam dwoje dzieci z Janem i nasz dom tętnił życiem. Ale z czasem zaczęłam czuć, że Emilia mogłaby być szczęśliwsza, mieszkając u swojej babci.

Matka Emilii zmarła, gdy była bardzo mała, a jej babcia, matka Jana, zawsze była ważną postacią w jej życiu. Mieszkała zaledwie kilka miejscowości dalej i miała przestronny dom z dużym ogrodem, w którym Emilia uwielbiała się bawić. Kiedy Emilia odwiedzała swoją babcię, wydawała się szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana.

W domu było inaczej. Z dwójką młodszych rodzeństwa wymagających uwagi i moimi własnymi obowiązkami narastającymi, coraz trudniej było mi poświęcić Emilii czas i troskę, której potrzebowała. Jan pracował długie godziny i chociaż bardzo kochał Emilię, nie był w domu tak często, jakby chciał. Starałam się jak mogłam, ale często czułam się przytłoczona.

Emilia była cichym dzieckiem i rzadko narzekała. Ale widziałam smutek w jej oczach, kiedy patrzyła na mnie z młodszym rodzeństwem. Wycofywała się do swojego pokoju i zanurzała się w książkach lub rysowaniu, zajęciach, które nie wymagały dużej interakcji. Martwiłam się, że czuje się zaniedbana i nie na miejscu w naszym zatłoczonym domu.

Pewnego wieczoru, po położeniu młodszych dzieci spać, usiadłam z Janem, aby omówić moje obawy. „Jan,” zaczęłam niepewnie, „myślałam o Emilii. Czuję, że mogłaby być szczęśliwsza, mieszkając u twojej mamy.”

Jan spojrzał na mnie zaskoczony. „Co sprawia, że tak myślisz?”

„Wydaje się o wiele bardziej zrelaksowana i szczęśliwa, kiedy tam jest,” wyjaśniłam. „A przy wszystkim, co się tutaj dzieje, martwię się, że nie dajemy jej wystarczającej uwagi.”

Jan westchnął i przeczesał ręką włosy. „Wiem, że było ciężko,” przyznał. „Ale nie chcę, żeby czuła się jakbyśmy ją odpychali.”

„Ja też tego nie chcę,” powiedziałam szybko. „Ale może powinniśmy pozwolić jej zdecydować. Jeśli chce zostać z nami, damy radę. Ale jeśli czuje się bardziej komfortowo u twojej mamy, powinniśmy to uszanować.”

Zgodziliśmy się porozmawiać o tym z Emilią. Następnego dnia usiedliśmy z nią w salonie. „Emilio,” zaczął Jan delikatnie, „myśleliśmy o tym, jak jest w domu. Chcemy, żebyś była szczęśliwa i czuła się kochana.”

Emilia spojrzała na nas szeroko otwartymi oczami, niepewna, dokąd zmierza ta rozmowa.

„Zastanawialiśmy się,” kontynuowałam, „czy może chciałabyś spędzać więcej czasu u babci. Mogłabyś nawet tam zamieszkać, jeśli byś chciała.”

Oczy Emilii napełniły się łzami i spojrzała na swoje ręce. „Czy nie chcecie mnie tutaj?” zapytała cichym głosem.

Moje serce pękło na jej słowa. „Och kochanie, to wcale nie o to chodzi,” powiedziałam szybko. „Bardzo cię kochamy. Chcemy tylko, żebyś była szczęśliwa.”

Emilia powoli skinęła głową, ale nic więcej nie powiedziała.

Przez następne kilka tygodni daliśmy Emilii czas na przemyślenie tego. Spędziła kilka weekendów u babci i za każdym razem, gdy wracała do domu, wydawała się bardziej rozdarta. W końcu pewnego wieczoru przyszła do nas ze swoją decyzją.

„Myślę, że chcę mieszkać u babci,” powiedziała cicho.

Jan i ja mocno ją przytuliliśmy, zapewniając ją o naszej miłości i że ta decyzja tego nie zmienia. Ale kiedy Emilia pakowała swoje rzeczy i przeprowadzała się do domu babci, nie mogłam pozbyć się uczucia porażki. Czy postąpiliśmy słusznie? Czy poddaliśmy się zbyt łatwo?

Minęły miesiące i chociaż Emilia wydawała się szczęśliwsza u babci, nasz dom wydawał się pustszy bez niej. Odwiedzaliśmy ją często, ale to nie było to samo. Więź, którą mieliśmy nadzieję wzmocnić, wydawała się napięta i odległa.

Ostatecznie przeprowadzka Emilii nie przyniosła spokoju, na który liczyliśmy. Pozostawiła nas wszystkich z poczuciem straty i niepewności co do tego, czy podjęliśmy właściwą decyzję.