„Chcę się z Tobą ożenić, ale chcę mieć własne dzieci. Wyślij go do jego taty. Święty Mikołaj będzie problemem”
Jakub zawsze był typem faceta, który zwraca uwagę na szczegóły. Dlatego, gdy po raz pierwszy zobaczył Ewę na zajęciach z psychologii, nie mógł jej nie zauważyć. Trudno było ją przeoczyć z jej ciągłym wierceniem się i tym, jak zdawała się być w ciągłym ruchu. Jej krótka fryzura typu pixie podskakiwała w górę i w dół, co utrudniało Jakubowi skupienie się na wykładzie.
Dopiero w trzecim tygodniu zajęć Jakub w końcu dobrze przyjrzał się jej twarzy. Odwróciła się, by poprosić go o długopis, i wtedy je zobaczył — jej uderzająco niebieskie oczy. To były takie oczy, które mogły sprawić, że zapomnisz własnego imienia. Od tego momentu Jakub był zauroczony.
Zaczęli rozmawiać po zajęciach i nie minęło dużo czasu, zanim stali się nierozłączni. Ewa była samotną mamą pięcioletniego syna o imieniu Maks. Jakub podziwiał jej siłę i niezależność, ale nie mógł powstrzymać ukłucia zazdrości, gdy Maks był w pobliżu. Chciał mieć Ewę tylko dla siebie.
Pewnego wieczoru, gdy siedzieli na werandzie Ewy, Jakub postanowił poruszyć temat, który dręczył go od tygodni.
„Ewa, kocham cię,” zaczął, „i chcę spędzić resztę życia z tobą. Ale jest coś, o czym musimy porozmawiać.”
Ewa spojrzała na niego, jej niebieskie oczy pełne ciekawości i odrobiny niepokoju. „Co to jest, Jakubie?”
„Chcę kiedyś mieć własne dzieci,” powiedział, jego głos lekko drżał. „Chcę, żebyśmy mieli własną rodzinę.”
Twarz Ewy posmutniała. Zawsze wiedziała, że ta rozmowa kiedyś nadejdzie, ale miała nadzieję, że nie tak szybko.
„Jakubie, ja też cię kocham,” powiedziała cicho. „Ale Maks jest moim światem. Nie mogę po prostu wysłać go do taty. A co ze Świętym Mikołajem? Maks wierzy w Świętego Mikołaja i nie chcę mu tego odbierać.”
Jakub westchnął, przeczesując ręką włosy. „Wiem, Ewo. Ale nie mogę nic poradzić na to, co czuję. Chcę mieć własne dzieci i nie sądzę, że mogę być ojcem, jakiego Maks potrzebuje.”
Dni, które nastąpiły potem, były pełne napięcia i bólu serca. Próbowali to naprawić, ale kwestia posiadania własnych dzieci ciągle ich dzieliła. Ewa nie mogła znieść myśli o utracie Jakuba, ale też nie wyobrażała sobie życia bez Maksa.
Pewnego zimnego grudniowego wieczoru, gdy dekorowali choinkę z Maksem, Jakub podjął decyzję.
„Ewo,” powiedział cicho, „myślę, że najlepiej będzie zakończyć to teraz, zanim będzie jeszcze trudniej.”
Oczy Ewy napełniły się łzami, gdy skinęła głową. Wiedziała w głębi serca, że to była właściwa decyzja, ale to nie czyniło jej mniej bolesną.
Jakub spakował swoje rzeczy i wyjechał tej nocy. Gdy odjeżdżał, nie mógł się powstrzymać od spojrzenia na dom po raz ostatni. Widok Ewy i Maksa stojących w drzwiach, oświetlonych miękkim blaskiem świątecznych światełek, będzie go prześladował przez lata.