Wróciłam do naszego domu, by zobaczyć nowe meble. To, co odkryłam, zmieniło wszystko…

— Co tu się dzieje?! — krzyknęłam, stając w progu naszego nowego salonu. W powietrzu unosił się zapach świeżo lakierowanego drewna i… perfum, których nie znałam. Mój mąż, Michał, stał odwrócony do mnie plecami, pochylony nad kanapą. Obok niego stała Magda — jego kuzynka, a przynajmniej tak zawsze mi mówił. Ich twarze były zbyt blisko siebie.

Jeszcze rano całowałam Michała na pożegnanie przed wyjściem do pracy. Oboje byliśmy podekscytowani — dziś miały przyjechać nowe meble do naszego wymarzonego domu na obrzeżach Poznania. Dom był prezentem od jego rodziców, którzy prowadzili duże gospodarstwo rolne pod miastem. To miało być nasze miejsce na ziemi, nasz początek.

— Anka! — Michał odskoczył jak oparzony. — To nie tak, jak myślisz…

Magda spuściła wzrok i zaczęła nerwowo poprawiać włosy. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Słyszałam tylko bicie własnego serca i szum w uszach.

— Co tu robisz? — zapytałam Magdę, starając się utrzymać głos na wodzy.

— Pomagałam Michałowi ustawiać meble… — odpowiedziała cicho.

Nie wierzyłam w to ani przez chwilę. Znałam Magdę od lat, ale nigdy nie byłyśmy sobie bliskie. Zawsze była gdzieś obok, zawsze zbyt obecna w życiu Michała. Teraz widziałam ich spojrzenia — pełne napięcia i czegoś jeszcze, czego nie chciałam nazwać.

Wyszłam z salonu i zatrzasnęłam za sobą drzwi sypialni. Oparłam się o ścianę i próbowałam złapać oddech. W głowie kłębiły mi się wspomnienia: nasze pierwsze randki w liceum, ślub w małym kościele na wsi, plany na przyszłość. Czy wszystko było kłamstwem?

Wieczorem Michał zapukał do drzwi.

— Anka, musimy porozmawiać.

Nie chciałam go widzieć, ale wiedziałam, że muszę usłyszeć prawdę.

— Słucham — powiedziałam chłodno.

Usiadł na brzegu łóżka i przez chwilę milczał.

— To nie jest tak, jak myślisz… Magda… Ona…

— Przestań! — przerwałam mu. — Nie jestem głupia. Widziałam was. Od dawna coś między wami było nie tak. Myślisz, że nie zauważyłam tych spojrzeń na rodzinnych obiadach? Tych wiadomości na Messengerze?

Michał spuścił głowę.

— To był tylko jeden raz… Po ślubie. Byłem zagubiony…

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz.

— Po ślubie?! — krzyknęłam. — Jak mogłeś?

Zaczął płakać. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.

— Przepraszam… Nie wiem, co się ze mną stało. To był błąd. Kocham cię…

Wybiegłam z pokoju i zamknęłam się w łazience. Siedziałam na zimnych kafelkach i płakałam tak długo, aż zabrakło mi łez.

Następnego dnia zadzwoniła moja mama.

— Aniu, wszystko w porządku? Słyszałam od cioci Zosi, że coś się stało…

Nie wiedziałam, co powiedzieć. W naszej rodzinie o takich rzeczach się nie mówiło. Zawsze trzeba było być silnym, nie pokazywać słabości.

— Michał mnie zdradził — wyszeptałam w końcu.

Mama milczała przez chwilę.

— Może powinniście porozmawiać? Każdy popełnia błędy…

Poczułam złość. Dlaczego zawsze to kobieta ma wybaczać? Dlaczego to ja mam być tą silną?

Przez kolejne dni unikaliśmy się z Michałem jak ognia. W domu panowała cisza, której nie dało się znieść. Meble stały nierozpakowane, kartony piętrzyły się w salonie niczym wyrzut sumienia.

Pewnego wieczoru przyszła Magda. Stała pod drzwiami z bukietem kwiatów i łzami w oczach.

— Aniu… Przepraszam cię. To wszystko moja wina. Michał był zagubiony po śmierci swojego dziadka… Szukał pocieszenia…

Nie chciałam jej słuchać.

— Wyjdź — powiedziałam cicho.

Zamknęłam drzwi i osunęłam się na podłogę. Czułam się jak bohaterka taniego serialu. Ale to było moje życie.

Minęły tygodnie. Rodzina Michała zaczęła naciskać: „Nie róbcie skandalu”, „Pomyślcie o gospodarstwie”, „Co ludzie powiedzą?”. Czułam się coraz bardziej osaczona.

Pewnego dnia spakowałam walizkę i pojechałam do rodziców do Leszna. Mama przyjęła mnie bez słowa wyrzutu. Tata milczał przez cały obiad.

Wieczorem usiadłyśmy z mamą przy kuchennym stole.

— Aniu, życie nie jest czarno-białe — powiedziała cicho. — Ale pamiętaj: masz prawo być szczęśliwa.

Patrzyłam na nią przez łzy i zastanawiałam się: czy potrafię wybaczyć? Czy można odbudować zaufanie po takim ciosie?

Czasem myślę: czy lepiej walczyć o miłość za wszelką cenę, czy pozwolić jej odejść? Czy wy też kiedyś stanęliście przed takim wyborem?