Po prostu zapomnij – historia Kasi, która nie potrafiła wybaczyć
Na dworze było zimno i wietrznie. Biegłam ze szkoły, żeby nie zmarznąć. Z ust unosiła się para, osadzając się na szaliku, rzęsach i wymykających się spod czapki włosach srebrnym szronem. Zaraz wrócę do domu, wypiję gorącą herbatę z cytryną, wtulę się w kanapę, otulę kocem… Wystarczyło pomyśleć o ciepłym, przytulnym domu, a nogi same niosły mnie szybciej.
Ale kiedy przekroczyłam próg mieszkania, od razu poczułam, że coś jest nie tak. Mama siedziała przy stole, z kubkiem herbaty w dłoniach, patrząc w okno. Jej ramiona były zgarbione, a oczy czerwone od płaczu. Tata krzątał się po kuchni, ale nie odezwał się ani słowem. Cisza była gęsta jak śmietana.
– Kasiu, usiądź – powiedziała mama cicho, nawet nie patrząc na mnie. – Musimy porozmawiać.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Przypomniałam sobie wszystkie możliwe przewinienia: może dostałam złą ocenę z matematyki? Może ktoś zadzwonił ze szkoły? Ale to nie był ten rodzaj rozmowy. Czułam to w powietrzu.
Usiadłam naprzeciwko mamy. Tata stanął za jej plecami, opierając się o blat kuchenny. Wyglądał na starszego niż zwykle.
– Kasiu… – zaczęła mama i głos jej zadrżał. – Chcemy ci coś powiedzieć. To nie jest łatwe…
Tata odchrząknął i spojrzał na mnie z takim smutkiem, że aż zabolało mnie serce.
– Mamy kryzys – powiedział cicho. – Zrobiliśmy sobie krzywdę nawzajem. Ale chcemy spróbować to naprawić.
Patrzyłam na nich w osłupieniu. Mama ścisnęła kubek tak mocno, że aż pobielały jej knykcie.
– Tata… – zaczęła i urwała. – Tata miał romans.
Przez chwilę nie mogłam oddychać. Słowa odbijały się echem w mojej głowie: romans… romans…
– Ale to już koniec – dodał tata szybko. – Przepraszam cię, Kasiu. Przepraszam mamę. Popełniłem błąd.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Mój tata? Ten sam człowiek, który zawsze czytał mi bajki na dobranoc i uczył jeździć na rowerze? Poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg.
– Dlaczego? – wyszeptałam. – Dlaczego to zrobiłeś?
Tata spuścił głowę.
– Byłem głupi. Samotny. Myślałem, że czegoś mi brakuje… Ale to nieprawda. Wszystko, czego potrzebuję, mam tutaj.
Mama zaczęła płakać. Ja też nie mogłam powstrzymać łez.
– I co teraz? – zapytałam przez łzy.
– Chcemy spróbować być razem – powiedziała mama drżącym głosem. – Ale musimy być ze sobą szczerzy. I musimy cię o coś poprosić…
Spojrzałam na nią pytająco.
– Żebyś spróbowała nam wybaczyć. Żebyś… po prostu zapomniała.
Po prostu zapomnij. Te słowa dźwięczały mi w uszach przez kolejne dni i tygodnie. Jak można po prostu zapomnieć? Jak można udawać, że nic się nie stało?
W szkole byłam jak cień samej siebie. Przyjaciółka Ola próbowała wyciągnąć ze mnie, co się dzieje, ale nie potrafiłam o tym mówić.
– Kasia, co jest? – zapytała pewnego dnia na przerwie. – Unikasz mnie od tygodnia.
– Nic… Po prostu mam dużo nauki – skłamałam.
Ale Ola znała mnie za dobrze.
– To przez twoich rodziców? Słyszałam, że ostatnio coś się u was dzieje…
Zamarłam. Skąd ona wie? Czy wszyscy już wiedzą?
– Nie chcę o tym rozmawiać – powiedziałam szybko i uciekłam do łazienki.
W domu było jeszcze gorzej. Mama i tata chodzili wokół siebie na palcach, jakby bali się zrobić za dużo hałasu. Wieczorami słyszałam ich ciche rozmowy za zamkniętymi drzwiami sypialni. Czasem płacz mamy przebijał się przez ściany.
Pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej niż zwykle i usłyszałam kłótnię:
– Nie potrafię ci zaufać! – krzyczała mama przez łzy.
– Staram się! Robię wszystko, żeby to naprawić! – odpowiadał tata rozpaczliwie.
Stałam pod drzwiami i czułam się jak intruz we własnym domu.
Wieczorem mama przyszła do mojego pokoju i usiadła na łóżku obok mnie.
– Kasiu… wiem, że to dla ciebie trudne – powiedziała cicho. – Ale musisz wiedzieć, że bardzo cię kochamy. I chcemy być razem dla ciebie…
Spojrzałam na nią przez łzy.
– A ja? Kto pomyśli o mnie? Ja też cierpię!
Mama przytuliła mnie mocno.
– Wiem, kochanie… Wiem…
Ale czy naprawdę wiedziała? Czy ktoś mógł zrozumieć ten ból rozczarowania? Ten strach przed przyszłością?
Minęły miesiące. Rodzice chodzili na terapię dla par. W domu było trochę spokojniej, ale nic już nie było takie samo jak dawniej. Czasem łapałam tatę na tym, że patrzy na mamę z nadzieją w oczach; czasem widziałam mamę płaczącą po cichu w kuchni.
Ja też próbowałam żyć dalej: uczyć się do matury, spotykać z Olą (która w końcu dowiedziała się prawdy), udawać przed światem, że wszystko jest w porządku.
Ale czy można po prostu zapomnieć? Czy można wybaczyć tak wielką zdradę?
Czasem myślę o tym wszystkim wieczorami, kiedy leżę pod kocem z kubkiem herbaty w dłoniach i patrzę przez okno na zimny świat za szybą.
Może kiedyś nauczę się wybaczać. Może kiedyś znów poczuję się bezpiecznie we własnym domu.
A może są rzeczy, których nigdy nie da się zapomnieć?
Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć? Czy można odbudować rodzinę po takim ciosie?