Żałuję, że zostawiłem żonę dla kochanki – Spowiedź mężczyzny o straconej rodzinie i braku drugiej szansy
– Proszę cię, Magdo, nie wyrzucaj mnie ze swojego życia! – krzyczałem przez łzy, klęcząc na zimnych kafelkach naszego salonu. Moje dzieci, Zuzia i Michał, stały w drzwiach z szeroko otwartymi oczami, jakby patrzyły na obcego człowieka. Magda patrzyła na mnie z kamienną twarzą, a w jej oczach widziałem tylko zmęczenie i rozczarowanie. – Nie potrafię ci już zaufać, Piotrze. Odszedłeś wtedy, gdy najbardziej cię potrzebowałam. Teraz jest już za późno.
Ta scena powraca do mnie każdej nocy, jak koszmar, z którego nie mogę się obudzić. To nie jest sen – to moja rzeczywistość. Moja wina. Konsekwencja mojej decyzji.
Magdę poznałem na studiach polonistycznych w Krakowie. Była pierwszą kobietą, z którą mogłem godzinami rozmawiać o literaturze, życiu i marzeniach. Wynajmowaliśmy razem maleńką kawalerkę na Podgórzu, gdzie wieczorami snuliśmy plany o wspólnej przyszłości: domku z ogródkiem, dzieciach i szczęściu. Po studiach pobraliśmy się – skromnie, tylko najbliższa rodzina, ale dla nas to był najpiękniejszy dzień.
Życie nie było łatwe. Oboje pracowaliśmy: Magda uczyła w podstawówce, ja zaczynałem jako księgowy w małej firmie. Marzyłem o własnej działalności, a Magda wierzyła we mnie nawet wtedy, gdy sam miałem ochotę się poddać. Były miesiące, kiedy jedliśmy tylko ziemniaki z kefirem, ale ona nigdy nie narzekała.
Potem urodziła się Zuzia, a dwa lata później Michał. Nasze mieszkanie było ciasne, ale pełne miłości. Magda codziennie gotowała, pomagała dzieciom w nauce i wspierała mnie w rozwijaniu firmy. W końcu udało mi się otworzyć własne biuro rachunkowe w centrum miasta. Zaczęło nam się lepiej powodzić i przeprowadziliśmy się do większego mieszkania na Ruczaju.
Wtedy wszystko zaczęło się psuć. Sukces przyniósł stres: długie godziny pracy, wymagający klienci, ciągła presja. Coraz rzadziej bywałem w domu. Magda próbowała ze mną rozmawiać, ale zawsze byłem zmęczony albo rozdrażniony. Pewnego wieczoru powiedziała: – Piotrze, boję się, że cię stracę. Wzruszyłem tylko ramionami.
Wtedy pojawiła się Julia – młodsza ode mnie o dziesięć lat asystentka w biurze. Najpierw rozmawialiśmy tylko o pracy, potem coraz częściej śmialiśmy się razem przy kawie. Julia podziwiała moją ambicję i determinację – coś, co Magda traktowała już jak oczywistość. Pewnego wieczoru zostaliśmy sami w biurze… i stało się to, czego nigdy nie planowałem.
Kłamałem Magdzie przez wiele miesięcy. Każdego wieczoru kładłem się obok niej z poczuciem winy i strachu. Myślałem, że to minie – ale nie minęło. Coraz bardziej ciągnęło mnie do Julii. W końcu wyznałem Magdzie prawdę.
– Dlaczego? – zapytała przez łzy. – Co zrobiłam źle?
– To nie twoja wina… To ja wszystko zepsułem – odpowiedziałem wtedy, choć wiedziałem, że to niczego nie naprawi.
Wyprowadziłem się do Julii. Dzieci przez tygodnie nie chciały ze mną rozmawiać. Magda była jak cień samej siebie – widziałem to przy każdej okazji. Z Julią na początku wszystko wydawało się nowe i ekscytujące: podróże, restauracje, brak codziennych trosk… Ale czegoś mi brakowało. Tego ciepła domu, śmiechu Zuzi przy kolacji, rozmów z Magdą o głupotach.
Julia z czasem zaczęła coraz więcej wymagać: więcej uwagi, pieniędzy, uznania. Coraz częściej kłóciliśmy się o drobiazgi. Pewnego wieczoru Julia powiedziała: – Nie jesteś już tym samym człowiekiem.
Wtedy dotarło do mnie: rzeczywiście nie jestem.
Magda w tym czasie odbudowała swoje życie: wróciła do pracy na pełen etat, zapisała Michała na piłkę nożną, z Zuzią robiły razem ozdoby świąteczne wieczorami. Pewnego dnia zobaczyłem ich na placu zabaw – śmiali się beztrosko… beze mnie.
Samotność zaczęła mnie pożerać od środka. Próbowałem odzyskać Magdę: przynosiłem jej kwiaty do pracy, pisałem długie listy o tym, jak bardzo żałuję wszystkiego. Pewnego wieczoru pojechałem pod ich dom – stałem pod drzwiami z drżącymi rękami.
– Proszę… daj mi jeszcze jedną szansę! – błagałem.
– Piotrze… – spojrzała na mnie ze łzami w oczach – już wybrałeś.
Od tamtej pory każdego dnia żałuję swojej decyzji. Dzieci powoli pogodziły się z sytuacją, ale nasza relacja nigdy już nie będzie taka sama jak kiedyś. Magda jest szczęśliwsza beze mnie – widzę to za każdym razem.
Siedzę teraz w pustym mieszkaniu i jedno pytanie nie daje mi spokoju:
Czy naprawdę warto było poświęcić wszystko dla chwilowej namiętności? Gdybym mógł cofnąć czas… a wy? Co byście zrobili na moim miejscu?