Kiedy Pomoc Boli: Dzień, w Którym Zrozumiałam, że Moja Siostra Nigdy Mnie Nie Zobaczy
– Znowu nie przyszłaś na spotkanie z moją wychowawczynią! – krzyknęła Ola, trzaskając drzwiami mojego pokoju. Jej głos drżał od złości, a w oczach błyszczały łzy. Stałam przy oknie, patrząc na szare niebo nad blokami na warszawskim Ursynowie. W dłoni ściskałam kubek zimnej już herbaty.
– Ola, miałam dyżur w szpitalu, mówiłam ci… – zaczęłam spokojnie, ale ona już nie słuchała.
– Zawsze masz wymówkę! Gdyby to była mama, znalazłaby czas! – wykrzyczała i wybiegła z mieszkania, zostawiając mnie z poczuciem winy i bezsilności.
Od śmierci naszych rodziców pięć lat temu to ja byłam wszystkim dla Oli: matką, ojcem, starszą siostrą i przyjaciółką. Miałam wtedy dwadzieścia dwa lata i marzyłam o studiach medycznych w Krakowie. Ale Ola miała dopiero trzynaście – nie mogłam jej zostawić. Zrezygnowałam z wyjazdu, zostałam w Warszawie i zaczęłam pracę jako pielęgniarka, żebyśmy miały za co żyć.
Wszystko podporządkowałam jej – szkoła muzyczna, korepetycje z matematyki, nawet jej pierwsze złamane serce. Byłam przy niej zawsze, choć czasem czułam się jak cień samej siebie. Moje życie toczyło się wokół Oli: jej problemów, jej sukcesów, jej porażek. Nawet nie zauważyłam, kiedy przestałam mieć własne marzenia.
Ostatnie miesiące były szczególnie trudne. Ola zaczęła się buntować – wracała późno do domu, przestała się uczyć, coraz częściej zamykała się w sobie. Próbowałam z nią rozmawiać, ale każda próba kończyła się kłótnią. Czułam się jak wróg, a nie jak siostra.
Pewnego wieczoru wróciłam do domu po dwunastogodzinnym dyżurze. W kuchni panował bałagan: brudne talerze, rozlana herbata na stole. Ola siedziała na kanapie z telefonem w ręku.
– Możesz chociaż raz posprzątać po sobie? – zapytałam zmęczonym głosem.
– Przestań się czepiać! Nie jesteś moją matką! – rzuciła beznamiętnie.
Te słowa zabolały bardziej niż cokolwiek innego. Przecież robiłam wszystko, żeby jej niczego nie brakowało. Czy naprawdę tego nie widzi?
Kilka dni później dostałam telefon ze szkoły – Ola nie pojawiła się na ważnym sprawdzianie. Kiedy wróciła do domu, czekałam na nią w przedpokoju.
– Gdzie byłaś? – zapytałam stanowczo.
– U Magdy. I co z tego? – odpowiedziała z wyzwaniem.
– Ola, musisz zacząć brać odpowiedzialność za swoje życie! Nie mogę ciągle cię pilnować!
– To przestań! Może wtedy wreszcie będę mogła oddychać! – krzyknęła i rzuciła plecak na podłogę.
Wtedy pękło we mnie coś ważnego. Poczułam, że moje poświęcenie nic nie znaczy. Że jestem dla niej tylko przeszkodą.
Przez całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: Czy naprawdę robię to dla niej? A może boję się własnego życia? Czy Ola kiedyś zrozumie, ile dla niej poświęciłam?
Następnego dnia postanowiłam porozmawiać z ciocią Basią – jedyną osobą z rodziny, która jeszcze się nami interesowała. Spotkałyśmy się w jej małym mieszkaniu na Mokotowie.
– Aniu, musisz pomyśleć o sobie – powiedziała ciocia, patrząc mi prosto w oczy. – Ola jest już prawie dorosła. Jeśli dalej będziesz ją wyręczać we wszystkim, nigdy nie nauczy się samodzielności.
Wróciłam do domu z ciężkim sercem. Przez kolejne dni próbowałam odpuścić – nie sprawdzałam jej zeszytów, nie dzwoniłam do nauczycieli, nie pytałam o plany na wieczór. Ola była zdziwiona moją zmianą.
– Co się stało? Już ci nie zależy? – zapytała pewnego wieczoru.
– Zależy mi bardzo – odpowiedziałam cicho. – Ale musisz zacząć żyć swoim życiem.
Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu. W jej oczach zobaczyłam coś nowego – może cień zrozumienia?
Minęły tygodnie. Ola zaczęła radzić sobie lepiej: sama zapisała się na dodatkowe zajęcia, posprzątała pokój bez mojej prośby. Ja natomiast po raz pierwszy od lat pomyślałam o sobie – zapisałam się na kurs języka włoskiego i zaczęłam biegać po pracy.
Ale wciąż boli mnie myśl, że być może nigdy nie usłyszę od niej „dziękuję”. Że moje poświęcenie pozostanie niezauważone.
Czasem patrzę na Olę i zastanawiam się: czy naprawdę warto było rezygnować ze wszystkiego dla kogoś innego? Czy można kochać za bardzo? A może najwyższy czas nauczyć się kochać także siebie?
Czy wy też kiedyś czuliście się niewidzialni dla tych, którym oddaliście wszystko?