Kiedy przyjaciółka staje się wrogiem – historia Marii

– Naprawdę to zrobiłaś? – zapytałam drżącym głosem, patrząc na Anię, moją przyjaciółkę od podstawówki. Stałyśmy naprzeciwko siebie w mojej kuchni, a cisza między nami była gęsta jak śmietana.

Ania spuściła wzrok. – Maria… Ja… To się po prostu stało. Nie planowałam tego.

Poczułam, jak świat wali mi się na głowę. Jeszcze tydzień temu piłyśmy razem kawę, śmiałyśmy się z głupot i wspominałyśmy licealne czasy. A dziś dowiedziałam się, że Ania wychodzi za mojego byłego męża, Pawła. Tego samego Pawła, z którym przeżyłam piętnaście lat życia, z którym mam syna, Kacpra.

Nie mogłam uwierzyć. Przecież Ania była dla mnie jak siostra. Zawsze powtarzała: „Maria, nawet gdyby świat się walił, ja będę przy tobie”. A teraz? Zostawiła mnie samą w najgorszym momencie mojego życia.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. Paweł odszedł ode mnie nagle, bez słowa wyjaśnienia. Po prostu spakował walizkę i wyszedł. Myślałam wtedy, że to chwilowe, że wróci. Ale nie wrócił. Zostałam sama z Kacprem, który właśnie wtedy zaczął mieć problemy w szkole – bójki, wagary, coraz gorsze oceny. Próbowałam rozmawiać z Pawłem, ale on unikał kontaktu. Wtedy właśnie Ania była moim wsparciem.

– Maria, musisz być silna – mówiła mi przez telefon wieczorami. – Dla Kacpra. On cię teraz najbardziej potrzebuje.

Nie wiedziałam wtedy, że Ania już spotyka się z Pawłem. Że kiedy ja płakałam jej w słuchawkę, ona układała sobie życie z moim byłym mężem.

Pamiętam dzień, kiedy Kacper wrócił do domu pobity. Miał rozciętą wargę i podbite oko. – To przez tego nowego chłopaka mamy – wykrzyczał mi w twarz. – Wszyscy się ze mnie śmieją!

Nie rozumiałam wtedy, o co chodzi. Przecież nie miałam żadnego nowego chłopaka. Dopiero później dowiedziałam się od sąsiadki, że Paweł i Ania widywani są razem na mieście. Że trzymają się za ręce i wyglądają na zakochanych.

Zadzwoniłam do Ani tego samego wieczoru.

– Powiedz mi prawdę – poprosiłam cicho. – Czy to prawda?

Zamilkła na chwilę. – Maria… Nie chciałam cię ranić.

– Ale mnie zraniłaś – odpowiedziałam. – Bardziej niż ktokolwiek inny.

Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Ania przestała odbierać moje telefony. Paweł nie interesował się Kacprem. Zostałam sama z problemami syna i własnym bólem.

Kacper zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Przestał rozmawiać ze mną o czymkolwiek. Zaczęły przychodzić wezwania do szkoły – dyrektorka mówiła o agresji, o braku szacunku do nauczycieli.

– Pani Mario, czy coś się dzieje w domu? – pytała mnie wychowawczyni podczas jednej z rozmów.

Co miałam jej powiedzieć? Że mój były mąż zostawił mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki? Że syn nienawidzi mnie za coś, czego nie zrobiłam?

W końcu przyszedł dzień ślubu Ani i Pawła. Dowiedziałam się o nim przypadkiem – zobaczyłam zdjęcia na Facebooku wspólnych znajomych. Uśmiechnięta Ania w białej sukni i Paweł obejmujący ją ramieniem. Pod zdjęciem komentarze: „Gratulacje!”, „Piękna para!”.

Poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi i podeptał je na moich oczach.

Wieczorem Kacper wrócił do domu późno. Był blady i roztrzęsiony.

– Co się stało? – zapytałam zaniepokojona.

– Nic! – krzyknął i trzasnął drzwiami do swojego pokoju.

Siedziałam całą noc na kanapie, płacząc w ciszy. Czułam się kompletnie bezradna.

Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama.

– Mario, musisz coś zrobić z Kacprem – powiedziała stanowczo. – On potrzebuje ojca.

– A co mam zrobić? – zapytałam rozpaczliwie. – Paweł ma teraz nowe życie! Nawet nie interesuje się własnym synem!

Mama westchnęła ciężko.

– Może powinnaś porozmawiać z Anią? Może ona go przekona?

Nie chciałam tego robić. Ale wiedziałam, że nie mam wyboru.

Pojechałam do Ani bez zapowiedzi. Otworzyła mi drzwi w szlafroku, z mokrymi włosami.

– Maria…

– Musimy porozmawiać – przerwałam jej ostro.

Usiadłyśmy w salonie. Paweł był w pracy.

– Kacper cierpi – powiedziałam cicho. – Potrzebuje ojca. Potrzebuje ciebie…

Ania spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Maria… Ja naprawdę cię kochałam jak siostrę… Ale zakochałam się w Pawle…

– A ja zostałam sama! – wykrzyknęłam przez łzy. – Sama z dzieckiem, które nienawidzi mnie za coś, czego nie zrobiłam!

Ania zaczęła płakać.

– Przepraszam… Nie wiem, co mam zrobić…

Wyszłam stamtąd jeszcze bardziej rozbita niż wcześniej.

Od tamtej pory minęły dwa lata. Kacper powoli wychodzi na prostą – chodzi na terapię, zaczyna rozmawiać ze mną o swoich uczuciach. Ja też chodzę do psychologa. Nadal boli mnie to wszystko, ale uczę się żyć na nowo.

Czasem spotykam Anię na mieście. Udajemy, że się nie widzimy. Paweł podobno spodziewa się z nią dziecka.

Często zastanawiam się: czy można wybaczyć taką zdradę? Czy przyjaźń naprawdę może przetrwać wszystko? A może są granice, których nie wolno przekraczać?

Czy Wy bylibyście w stanie wybaczyć swojej najbliższej przyjaciółce taki cios? Jak poradzilibyście sobie z takim bólem?