Mój zaginiony pamiętnik: sekrety, które rozdarły moją rodzinę
„Nie rozumiesz mnie, tato! Nigdy nie rozumiałeś!” – krzyknęłam, trzaskając drzwiami od swojego pokoju. Zanim opadły na dobre, usłyszałam jeszcze głos ojca: „Nie podnoś na mnie głosu, Zosiu!” Ale ja już nie słuchałam. Siedziałam na łóżku, z kolanami pod brodą, a łzy spływały mi po policzkach. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to dopiero początek burzy, która miała zmienić wszystko.
Mam na imię Zofia Nowicka, mam siedemnaście lat i mieszkam w małym miasteczku na Mazurach – w Mrągowie. Do niedawna byłam zwyczajną dziewczyną: szkoła, przyjaciółki, pierwsze miłości i sekrety skrywane w pamiętniku schowanym głęboko pod materacem. Ten pamiętnik był moim azylem – pisałam tam o wszystkim, czego nie miałam odwagi powiedzieć nikomu. O tym, jak bardzo boję się dorosłości, o kłótniach rodziców, o tym, że czasem czuję się niewidzialna nawet dla najbliższych. Pisałam też o rzeczach, których wstydziłabym się wyznać komukolwiek.
Wszystko zaczęło się w poniedziałek rano. Szukałam pamiętnika, żeby zapisać kilka myśli po nieprzespanej nocy. Przewróciłam cały pokój do góry nogami – pod materacem była tylko pusta przestrzeń. Przeszukałam szafę, biurko, nawet kosz na pranie. Nic. Poczułam lodowaty strach – przecież nikt nie mógł go znaleźć! Przez dwa dni żyłam w napięciu, jakby ktoś trzymał mnie za gardło.
W środę rano przyszłam do szkoły i od razu poczułam dziwną atmosferę. Grupa dziewczyn z mojej klasy stała pod tablicą ogłoszeń i chichotała. Gdy podeszłam bliżej, ucichły. Moja najlepsza przyjaciółka, Ola Kaczmarek, spojrzała na mnie z mieszaniną współczucia i niepokoju.
– Zosia… musisz to zobaczyć – powiedziała cicho i podała mi telefon.
Na ekranie widniał post z anonimowego konta na Instagramie: zdjęcie strony z mojego pamiętnika. Rozpoznałam swój charakter pisma i… swoje najgłębsze myśli. To był fragment o tym, jak bardzo boję się, że rodzice się rozwiodą. O tym, że czasem mam ochotę uciec z domu i nigdy nie wracać.
Zrobiło mi się słabo. Ktoś ukradł mój pamiętnik i postanowił upokorzyć mnie przed całą szkołą. Przez kolejne dni pojawiały się kolejne wpisy: o mojej pierwszej miłości do nauczyciela matematyki, o tym, jak podsłuchiwałam kłótnie rodziców i zapisywałam ich najgorsze słowa. Nawet o tym, jak bardzo zazdroszczę Oli jej rodziny.
W miasteczku plotki rozchodziły się błyskawicznie. W sklepie spożywczym starsze panie szeptały coś na mój widok. W szkole nauczyciele patrzyli na mnie z niesmakiem albo litością. Nawet mój młodszy brat Michał zaczął mnie unikać.
W domu atmosfera była gęsta jak mgła nad jeziorem. Mama płakała po nocach; tata zamykał się w garażu i udawał, że nic się nie dzieje. Pewnego wieczoru wybuchła awantura.
– Zosiu! – krzyknął tata. – Co ty wypisujesz o naszej rodzinie? Całe miasto się z nas śmieje!
– To nie ja! Ktoś mi ukradł pamiętnik! – broniłam się rozpaczliwie.
Mama spojrzała na mnie przez łzy:
– Dlaczego napisałaś, że żałujesz, że jesteś naszą córką?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Chciałam tylko wyrzucić z siebie ból – nie sądziłam, że ktoś to przeczyta.
Ola przestała się do mnie odzywać po tym, jak wyciekł fragment o mojej zazdrości wobec niej. Inni znajomi zaczęli mnie unikać albo szeptać za moimi plecami. Czułam się jak trędowata.
Pewnej nocy nie mogłam spać. Siedziałam na parapecie i patrzyłam na ciemne jezioro za oknem. „Kto mógł mi to zrobić?” – pytałam siebie bez końca.
Zaczęłam podejrzewać wszystkich: Olę, jej chłopaka Kamila (którego kiedyś podkochiwałam się w tajemnicy), nawet własnego brata. Próbowałam przypomnieć sobie każdy szczegół ostatnich dni przed zniknięciem pamiętnika.
W końcu zdecydowałam się porozmawiać z Michałem.
– Michał… czy ty coś wiesz o moim pamiętniku?
Spojrzał na mnie zaskoczony:
– Ja? Skąd! Po co miałbym czytać twoje bazgroły?
Ale coś w jego oczach mnie zaniepokoiło.
Następnego dnia podsłuchałam rozmowę mamy z sąsiadką przez uchylone drzwi:
– …A podobno to jej brat znalazł ten pamiętnik i pokazał kolegom…
Serce mi stanęło. Wróciłam do pokoju i czekałam na Michała.
– Michał! Powiedz prawdę! To ty?
Zbladł i spuścił wzrok:
– Znalazłem go przypadkiem… Chciałem tylko zobaczyć, co tam piszesz… Ale potem pokazałem Kubie… A on zrobił zdjęcia i wrzucił do sieci… Przepraszam!
Poczułam mieszankę gniewu i rozpaczy.
– Zniszczyłeś mi życie! – krzyknęłam przez łzy.
Michał zaczął płakać:
– Nie chciałem… Myślałem, że to będzie śmieszne…
Rodzice usłyszeli naszą kłótnię. Tata złapał Michała za ramię:
– Jak mogłeś zrobić coś takiego własnej siostrze?
Mama próbowała mnie objąć, ale odsunęłam się od niej.
Przez kolejne tygodnie żyliśmy jak obcy pod jednym dachem. Michał zamknął się w sobie; rodzice przestali ze sobą rozmawiać. Ja chodziłam do szkoły jak cień samej siebie.
Ola napisała do mnie po miesiącu:
– Przepraszam cię… Nie powinnam była cię zostawić samej.
Odpisałam tylko: „Dziękuję”. Nie miałam siły na więcej.
Z czasem plotki ucichły, ale blizny zostały. Michał próbował przeprosić jeszcze wiele razy; rodzice zaczęli chodzić na terapię małżeńską. Ja przestałam pisać pamiętnik – bałam się własnych słów.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można jeszcze zaufać komuś tak naprawdę? Czy wy potrafilibyście wybaczyć komuś taką zdradę? Co byście zrobili na moim miejscu?