Poranny znak: Odkrycie w śmietniku, które zmieniło moje życie
Obudziłam się dziś o siódmej rano, jak zawsze, z zamiarem rozpoczęcia dnia od filiżanki mocnej kawy. Za oknem panowała jeszcze cisza, a światło ledwo przedzierało się przez zasłony. Wstałam, przeciągnęłam się i poczułam dziwny niepokój, jakby coś miało się wydarzyć. Zeszłam na dół po schodach, żeby wyrzucić śmieci – rutyna, która zwykle nie budziła żadnych emocji. Ale dziś było inaczej. Gdy otworzyłam klapę śmietnika na klatce schodowej, moim oczom ukazało się puste pudełko po ptasich mleczkach – moich ulubionych! Obok leżała koperta z moim imieniem napisanym wyraźnie, dużymi literami: „WERONIKA”.
Zamarłam. Przez chwilę stałam w bezruchu, patrząc na swoje imię, jakby to był jakiś znak z innego świata. Rozejrzałam się nerwowo – nikogo nie było w pobliżu. Wzięłam kopertę do ręki, była lekko wilgotna od porannej rosy. Otworzyłam ją drżącymi palcami. W środku znalazłam zdjęcie – stare, wyblakłe, przedstawiające moją mamę i… mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Na odwrocie ktoś napisał: „Prawda zawsze wychodzi na jaw”.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Przez głowę przelatywały mi setki myśli. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego ktoś zostawił to zdjęcie właśnie dla mnie? I co wspólnego miały z tym ptasie mleczka? Przecież tylko ja w naszym domu je uwielbiałam – zawsze kupowała je dla mnie mama na urodziny.
Wróciłam do mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przy stole. Przez chwilę patrzyłam na zdjęcie, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widziałam tego mężczyznę. Mama nigdy o nim nie wspominała. Zawsze mówiła, że tata był jej pierwszą i jedyną miłością. Ale czy na pewno?
Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam do mamy.
– Mamo, muszę z tobą porozmawiać – powiedziałam drżącym głosem.
– Weronika? Co się stało? – jej głos był zaniepokojony.
– Znalazłam coś… coś dziwnego. Zdjęcie ciebie z jakimś mężczyzną. Kim on jest?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Weronika… to nie jest rozmowa na telefon. Przyjedź do mnie po pracy.
Cały dzień nie mogłam się skupić. W pracy byłam rozkojarzona, szefowa zwróciła mi uwagę, że popełniam błędy w raportach. Koleżanka z biura, Marta, zauważyła mój stan.
– Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
– Może trochę… – odpowiedziałam wymijająco.
Nie chciałam nikomu mówić o swoim znalezisku. To była sprawa rodzinna.
Po pracy pojechałam do mamy. Mieszkała sama od czasu rozwodu z tatą. Gdy weszłam do mieszkania, zobaczyłam ją siedzącą przy stole z kubkiem herbaty. Wyglądała na zmęczoną i starszą niż zwykle.
– Usiądź – powiedziała cicho.
Usiadłam naprzeciwko niej i położyłam zdjęcie na stole.
– Kim on jest?
Mama przez chwilę milczała, a potem zaczęła mówić:
– To był mój pierwszy chłopak, zanim poznałam twojego ojca. Miał na imię Andrzej. Byliśmy razem przez dwa lata… Myślałam, że będziemy razem na zawsze. Ale wtedy poznałam twojego tatę i wszystko się zmieniło.
– Dlaczego nigdy mi o nim nie powiedziałaś?
– Bo to była bolesna historia. Andrzej wyjechał za granicę i zerwał ze mną kontakt. Zostałam sama… a potem pojawił się twój tata.
Patrzyłam na nią w milczeniu. Czułam narastający gniew i żal.
– Ale dlaczego ktoś zostawił mi to zdjęcie? I co z ptasimi mleczkami?
Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
– Andrzej zawsze przynosił mi ptasie mleczka na randki… Może ktoś chce mi przypomnieć o przeszłości? Albo ostrzec?
Wróciłam do domu jeszcze bardziej zagubiona niż wcześniej. Przez kolejne dni zaczęły dziać się dziwne rzeczy – ktoś dzwonił do drzwi i uciekał zanim zdążyłam otworzyć; dostawałam anonimowe wiadomości: „Prawda boli” albo „Nie wszystko jest takie, jak myślisz”. Zaczęłam podejrzewać wszystkich – sąsiadkę z naprzeciwka, która zawsze patrzyła na mnie podejrzliwie; mojego brata Pawła, który ostatnio dziwnie się zachowywał; nawet własną matkę.
Pewnego wieczoru Paweł przyszedł do mnie niespodziewanie.
– Musimy pogadać – powiedział bez ogródek.
– O czym?
– O tym zdjęciu… Wiem, że je znalazłaś. To ja je zostawiłem.
Zatkało mnie.
– Dlaczego?
– Bo mama przez całe życie coś przed nami ukrywała! Zawsze była jakaś tajemnica! Chciałem ją zmusić do szczerości!
– Ale dlaczego teraz? Po tylu latach?
– Bo dostałem list od Andrzeja… On wrócił do Polski i chce się z nami spotkać.
To był szok. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Rano zadzwoniła mama:
– Weronika… Andrzej zadzwonił do mnie wczoraj wieczorem. Chce nas zobaczyć.
Spotkanie odbyło się w małej kawiarni na Starym Mieście. Andrzej był starszym panem o łagodnych oczach i ciepłym uśmiechu. Rozmawialiśmy długo – o przeszłości, o wyborach, które zmieniły nasze życie, o żalu i przebaczeniu.
Po tym spotkaniu długo rozmyślałam nad wszystkim, co się wydarzyło. Czy można budować przyszłość na tajemnicach? Czy lepiej znać bolesną prawdę niż żyć w słodkim kłamstwie? A może są rzeczy, które powinny zostać niewypowiedziane?
Czasem patrzę na puste pudełko po ptasich mleczkach i zastanawiam się: czy gdybym nie zajrzała wtedy do śmietnika, moje życie byłoby prostsze? Czy lepiej wiedzieć wszystko – nawet jeśli boli?