„Zostawiłem wszystko dla niej, a to był mój największy błąd”: Historia o miłości, zdradzie i straconych szansach
– Naprawdę to zrobisz? – zapytała mnie cicho Anka, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami. W jej głosie drżał strach i niedowierzanie. Stałem w przedpokoju naszego mieszkania na warszawskim Mokotowie, z walizką w ręku, a serce waliło mi jak młotem.
Wiedziałem, że to moment, którego nie da się już cofnąć. Że za chwilę przekroczę próg i zostawię za sobą wszystko: żonę, dzieci, wspólne śniadania, śmiech przy niedzielnym stole, nawet zapach świeżo parzonej kawy o poranku. Wszystko dla niej – Magdy.
Magda była jak burza. Poznałem ją w pracy, w agencji reklamowej na Nowym Świecie. Miała w sobie coś magnetycznego – śmiała się głośno, mówiła szybko, a jej spojrzenie sprawiało, że czułem się wyjątkowy. Przez miesiące spotykaliśmy się ukradkiem: kawa po pracy, szybkie pocałunki w windzie, ukradkowe SMS-y pod stołem podczas rodzinnych obiadów. W końcu nie wytrzymałem. Powiedziała: „Albo ja, albo twoja rodzina”. Wybrałem ją.
– Tata? – usłyszałem cichy głosik za plecami. To był Kuba, mój sześcioletni syn. Stał w piżamie, z ulubionym misiem pod pachą. Spojrzał na mnie pytająco. – Gdzie idziesz?
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Po prostu wyszedłem.
Przez pierwsze tygodnie byłem jak na haju. Magda była inna niż Anka – spontaniczna, namiętna, nieprzewidywalna. Mieszkaliśmy razem w jej kawalerce na Pradze. Wieczorami piliśmy wino na balkonie i śmialiśmy się z głupot. Wydawało mi się, że jestem szczęśliwy.
Ale życie szybko zweryfikowało moje wyobrażenia. Magda nie chciała dzieci ani stabilizacji. Chciała podróży, imprez i wolności. Coraz częściej wracała późno do domu, a ja zostawałem sam z myślami. Zacząłem tęsknić za Kubą i Zosią – moją córką. Pisałem do nich SMS-y, ale Anka nie pozwalała mi się z nimi widywać przez pierwsze miesiące.
Pewnego dnia wróciłem wcześniej do mieszkania Magdy i zastałem ją z innym mężczyzną. Nie musiała nic mówić – wszystko było jasne.
– Przepraszam – powiedziała tylko, patrząc gdzieś w bok. – To nie miało tak wyglądać.
Wyszedłem bez słowa. Zostałem sam – bez rodziny, bez Magdy, bez domu.
Próbowałem wrócić do Anki i dzieci. Stałem pod ich blokiem godzinami, czekając aż wyjdą na spacer. Kiedy w końcu spotkałem Ankę na klatce schodowej, spojrzała na mnie z pogardą.
– Czego chcesz? – zapytała zimno.
– Chcę wrócić… Chcę zobaczyć dzieci…
– Za późno – odpowiedziała twardo. – Zostawiłeś nas dla niej. Kuba płacze po nocach, Zosia przestała się do mnie odzywać. Nie masz tu już czego szukać.
Próbowałem tłumaczyć się przed dziećmi.
– Tata musiał wyjechać do pracy…
Kuba patrzył na mnie z wyrzutem:
– Dlaczego nas zostawiłeś?
Nie miałem odpowiedzi.
W pracy wszyscy wiedzieli o mojej historii. Koledzy przestali zapraszać mnie na piwo po godzinach. Nawet szef patrzył na mnie z niesmakiem – przecież zostawiłem rodzinę dla kochanki.
Wieczorami siedziałem sam w wynajmowanym pokoju na Ochocie i słuchałem odgłosów miasta za oknem. Czułem się jak cień człowieka, którym kiedyś byłem.
Pewnego dnia zadzwonił mój ojciec:
– Synu… Co ty wyprawiasz? Mama płacze po nocach. Wstyd nam przed sąsiadami.
Nie potrafiłem mu odpowiedzieć. Zawsze byłem jego dumą – pierwszy w rodzinie skończyłem studia, miałem dobrą pracę, piękną żonę i dzieci. Teraz byłem nikim.
Minęły miesiące. Próbowałem ułożyć sobie życie na nowo, ale wszystko wydawało się puste i bez sensu. Spotykałem się z psychologiem, próbowałem naprawić relacje z dziećmi – bez skutku.
Któregoś dnia spotkałem Ankę przypadkiem w sklepie spożywczym.
– Wyglądasz… inaczej – powiedziała cicho.
– Przepraszam za wszystko – wyszeptałem.
Spojrzała na mnie przez chwilę i tylko pokręciła głową:
– Nie da się cofnąć czasu.
Wyszedłem ze sklepu i poczułem łzy napływające do oczu.
Czasem myślę o tym wszystkim nocami. O tym jednym wyborze, który zmienił całe moje życie. O tym, jak łatwo można coś stracić i jak trudno to potem odzyskać.
Czy gdybym wtedy został w domu, byłbym szczęśliwy? Czy można naprawić to, co się rozbiło na milion kawałków?
Może ktoś z was zna odpowiedź? Bo ja już nie wiem…