„Co ukrywał Michał? Moje życie po porodzie zmieniło się w koszmar”
– Michał, możesz mi podać wodę? – wyszeptałam z wysiłkiem, czując jeszcze ból po porodzie. Leżałam na szpitalnym łóżku, a obok mnie spał nasz nowo narodzony synek, Staś. Michał siedział na krześle przy oknie, wpatrzony w ekran swojego telefonu. Przez chwilę miałam wrażenie, że nie słyszy mojego głosu.
– Słyszysz mnie? – powtórzyłam, tym razem głośniej. Michał podniósł wzrok, uśmiechnął się blado i podał mi butelkę. Jego ręka drżała. Zawsze był nerwowy w stresujących sytuacjach, ale dziś… Dziś coś było inaczej.
Chciałam sprawdzić godzinę. Mój telefon rozładował się już dawno temu, więc sięgnęłam po jego komórkę leżącą na szafce nocnej. Ekran rozświetlił się od razu – nie miał blokady. Na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od „Kasia (praca)”: „Tęsknię za tobą. Kiedy będziesz mógł znowu przyjechać?”
Serce mi zamarło. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Przecież to niemożliwe… Michał? Mój Michał? Ojciec mojego dziecka?
– Kto to jest Kasia? – zapytałam cicho, ledwo powstrzymując łzy.
Michał zbladł. Widziałam, jak jego twarz zmienia się w ułamku sekundy. Próbował coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mu w gardle.
– To tylko koleżanka z pracy… – zaczął niepewnie.
– Koleżanka? – przerwałam mu. – Koleżanki piszą takie rzeczy?
W sali zapadła cisza. Słychać było tylko cichy płacz noworodka z sąsiedniego łóżka i szum wentylatora. Michał spuścił głowę.
– To nic nie znaczyło… – wyszeptał w końcu. – To był tylko jeden raz…
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Wszystko zaczęło wirować. Przed oczami stanęły mi wszystkie nasze wspólne chwile: pierwsza randka nad Wisłą, wspólne mieszkanie na Mokotowie, plany na przyszłość…
– Kiedy? – zapytałam drżącym głosem.
– W listopadzie… Byłem wtedy na delegacji w Krakowie…
Zacisnęłam pięści tak mocno, że aż pobielały mi knykcie. Michał próbował mnie dotknąć, ale odsunęłam się gwałtownie.
– Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam przez łzy.
W tym momencie do sali weszła moja mama z bukietem kwiatów i szerokim uśmiechem na twarzy. Zamarła widząc moją zapłakaną twarz i Michała skulonego w kącie.
– Co się stało? – spytała zaniepokojona.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Mama spojrzała pytająco na Michała, ale on tylko spuścił wzrok.
Przez kolejne godziny leżałam nieruchomo, patrząc na śpiącego Stasia. Z jednej strony czułam ogromną miłość do tego maleństwa, z drugiej – niewyobrażalny ból i rozczarowanie wobec człowieka, któremu ufałam bezgranicznie.
Wieczorem przyszła pielęgniarka i zabrała Stasia na badania. Zostałam sama z Michałem. Próbował tłumaczyć się, przepraszać, obiecywać poprawę.
– To był najgorszy błąd mojego życia – mówił przez łzy. – Kocham cię i kocham naszego syna. Proszę, wybacz mi…
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W głowie miałam mętlik. Czy mogę mu jeszcze zaufać? Czy Staś zasługuje na rodzinę za wszelką cenę?
Po powrocie do domu wszystko było inne. Michał starał się być idealnym ojcem i partnerem: gotował obiady, sprzątał, wstawał do Stasia w nocy. Ale ja nie potrafiłam zapomnieć o tamtej wiadomości. Każdy jego uśmiech wydawał mi się fałszywy, każde wyjście do pracy budziło we mnie lęk i podejrzliwość.
Pewnego dnia odwiedziła mnie moja starsza siostra, Ania.
– Musisz podjąć decyzję dla siebie, nie dla niego – powiedziała stanowczo. – Staś będzie szczęśliwy tylko wtedy, gdy ty będziesz szczęśliwa.
Ale jak być szczęśliwą po czymś takim? Jak zaufać komuś na nowo?
Miesiące mijały. Chodziłam na terapię, rozmawiałam z przyjaciółkami, próbowałam poukładać swoje życie na nowo. Michał nie poddał się – walczył o nas każdego dnia. Ale ja już nie byłam tą samą osobą.
Dziś Staś ma pół roku. Jest moim całym światem. Michał nadal mieszka z nami, ale między nami jest mur nie do przeskoczenia. Czasem patrzę na niego i zastanawiam się: czy warto walczyć o rodzinę za wszelką cenę? Czy zdrada raz na zawsze przekreśla wszystko?
Czy wy potrafilibyście wybaczyć? A może są rzeczy, których nie da się naprawić?