Dzwonek do drzwi w środku burzy: Tej nocy moja teściowa wyznała prawdę, która zniszczyła naszą rodzinę
— Otwórz, proszę… — głos mojej teściowej, pani Haliny, ledwo przebijał się przez huk deszczu i grzmoty. Stałam w korytarzu, z ręką na klamce, serce waliło mi jak oszalałe. Była godzina 22:30, a Jarek — mój mąż — jeszcze nie wrócił z pracy.
Otworzyłam drzwi. Halina stała na wycieraczce, przemoczona do suchej nitki, z rozmazanym makijażem i oczami czerwonymi od płaczu. W jednej ręce trzymała torebkę, w drugiej jakiś pognieciony dokument.
— Wejdź, mamo — powiedziałam cicho, czując jak narasta we mnie niepokój.
Weszła do środka i niemal natychmiast osunęła się na podłogę. Zaczęła szlochać tak głośno, że aż przestraszyłam się, że sąsiedzi zadzwonią po policję.
— On… on nas zostawił… — wyjęczała. — Wszystko zabrała… ta kobieta… wszystko…
Przez chwilę nie mogłam zrozumieć, o czym mówi. Dopiero po kilku minutach, gdy podałam jej herbatę i suchy ręcznik, zaczęła mówić bardziej składnie.
— Twój teść… Zbigniew… On od miesięcy miał romans. Z jakąś młodą dziewczyną z pracy. Myślałam, że to tylko przelotne zauroczenie… Ale ona go przekonała, żeby wszystko przepisał na nią. Dom, oszczędności… Nawet samochód. Dzisiaj dostałam pismo od notariusza. Zostałam z niczym.
Poczułam, jak świat mi się wali. Przecież Halina i Zbigniew byli dla mnie wzorem małżeństwa! Zawsze razem, zawsze zgodni… A teraz? Zdrada, oszustwo i ruina finansowa.
— Jarek wie? — zapytałam cicho.
Halina pokręciła głową.
— Nie miałam odwagi mu powiedzieć. Prosiłam Zbyszka, żeby się opamiętał… Ale on tylko krzyczał, że ma dość tej szarej codzienności, że chce jeszcze poczuć się młody…
W tym momencie usłyszałam dźwięk klucza w zamku. Jarek wrócił do domu. Spojrzał na nas zdziwiony.
— Co się stało? Mamo? — podszedł do niej szybko.
Halina zaczęła płakać jeszcze głośniej. Ja spojrzałam na niego bezradnie.
— Twój ojciec… — zaczęłam niepewnie — …ma romans. I wszystko przepisał na swoją kochankę.
Jarek zbladł. Przez chwilę stał w bezruchu, jakby nie rozumiał słów. Potem nagle uderzył pięścią w ścianę.
— Wiedziałem! — krzyknął. — Ostatnio był jakiś inny… Ale żeby tak nas zostawić?!
Halina zaczęła się tłumaczyć, że próbowała ratować małżeństwo, że błagała Zbyszka o rozmowę. Jarek jednak nie chciał słuchać. Wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Zostałyśmy same w kuchni. Halina siedziała skulona przy stole, ja próbowałam ją pocieszyć, choć sama byłam w szoku.
— Co teraz zrobisz? — zapytałam cicho.
— Nie wiem… Nie mam dokąd pójść. Wszystko było na niego… Nawet emerytura wpływała na jego konto…
Przez kolejne dni Jarek nie wracał do domu. Pisał tylko krótkie smsy: „Muszę to przemyśleć”, „Nie wiem, co dalej”. Ja musiałam zająć się Haliną, która popadła w depresję. Przestała jeść, całymi dniami leżała w łóżku i płakała.
W pracy zaczęli pytać mnie o powód mojej nieobecności. Szefowa była wyrozumiała tylko przez chwilę. Potem zaczęły się docinki: „Każdy ma problemy”, „Nie możesz zaniedbywać obowiązków”.
W końcu Jarek wrócił po tygodniu. Był wychudzony i blady.
— Musimy porozmawiać — powiedział stanowczo.
Usiedliśmy w salonie. Halina spała w pokoju gościnnym.
— Nie mogę uwierzyć, że mój ojciec zrobił coś takiego — zaczął Jarek. — Ale jeszcze bardziej boli mnie to, że ty mi nie powiedziałaś od razu…
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
— Przecież twoja mama była w szoku! Nie wiedziałam nawet, jak ci to przekazać…
Jarek pokręcił głową.
— Ostatnio mam wrażenie, że wszyscy coś przede mną ukrywają. Ty… mama… Nawet ojciec przez tyle lat udawał kogoś innego.
Zrobiło mi się przykro. Przecież sama czułam się zdradzona i oszukana!
— Jarku… przecież my też mamy swoje problemy… Pamiętasz, jak walczyliśmy o dziecko? Ile razy płakałam po kolejnych nieudanych próbach? Ty wtedy byłeś przy mnie…
Jarek spuścił głowę.
— Może właśnie dlatego ojciec uciekł do tamtej kobiety? Może miał dość tej naszej wiecznej walki o coś, czego nie możemy mieć?
Te słowa zabolały mnie bardziej niż wszystko inne tej nocy.
— To nie jest nasza wina! — wykrzyknęłam przez łzy. — To on zdradził twoją mamę! To on wszystko zniszczył!
Jarek milczał długo. W końcu wyszedł na balkon zapalić papierosa.
Następne tygodnie były koszmarem. Halina zamieszkała z nami na stałe. Musieliśmy zacisnąć pasa — jedna pensja ledwo wystarczała na trzy osoby i kredyt za mieszkanie. Jarek coraz częściej znikał wieczorami pod pretekstem „spotkań służbowych”. Ja czułam się coraz bardziej samotna i przytłoczona odpowiedzialnością za wszystkich wokół.
Pewnego dnia znalazłam w jego kurtce paragon z restauracji dla dwojga. Poczułam lodowaty dreszcz na plecach.
Wieczorem zapytałam go wprost:
— Masz kogoś?
Jarek spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
— Nie wiem… Może powinienem mieć? Może wtedy byłoby mi łatwiej…
Poczułam się tak samo zdradzona jak Halina przez Zbyszka. Czy naprawdę wszystko musi się powtarzać?
Dziś siedzę przy kuchennym stole i patrzę na Halinę śpiącą na kanapie. Jarek znów nie wrócił na noc. W głowie kłębią mi się pytania: czy można jeszcze odbudować zaufanie? Czy rodzina to tylko iluzja? A może każdy z nas jest skazany na samotność?
Czy Wy też kiedyś poczuliście się zdradzeni przez najbliższych? Jak poradziliście sobie z takim bólem?