Zdrada, która rozdarła moją rodzinę: Czy można wybaczyć, gdy wszystko się wali?

— Nie wierzę ci, Piotr! — krzyknęłam, czując jak łzy palą mnie pod powiekami. Stałam w kuchni, trzymając w rękach jego telefon, na którym widniały wiadomości od Magdy. Mojej przyjaciółki. Mojej powierniczki. Kobiety, którą znałam od liceum.

— Anka, to nie tak jak myślisz… — Piotr próbował podejść bliżej, ale cofnęłam się o krok. Czułam, jak serce wali mi w piersi, a świat wokół zaczyna wirować. W jednej chwili wszystko, co budowaliśmy przez piętnaście lat małżeństwa, rozsypało się jak domek z kart.

Jeszcze rano byłam pewna, że jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. Że nasze życie w podwarszawskim Piasecznie jest zwyczajne, ale pełne ciepła. Piotr pracował jako architekt, ja prowadziłam małą kwiaciarnię. Magda była częścią naszej rodziny — spędzała z nami święta, pomagała przy dzieciach, znała nasze sekrety. Nigdy nie przypuszczałam, że to właśnie ona wbije mi nóż w plecy.

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Piotr wracał później z pracy, był rozkojarzony, unikał mojego wzroku. Tłumaczył się nowym projektem i stresem. Magda też była jakaś inna — nagle przestała dzwonić codziennie, a kiedy się spotykałyśmy, była spięta i nieobecna. Wmawiałam sobie, że to przypadek. Że przesadzam.

Aż do tego wieczoru, kiedy przez przypadek odebrałam telefon Piotra. Zobaczyłam powiadomienie: „Tęsknię za tobą. Nie mogę się doczekać jutra”. Od Magdy. Przez chwilę miałam nadzieję, że to żart. Ale potem przeczytałam całą rozmowę. Słowa pełne czułości, plany na wspólne spotkania, ukradkowe zdjęcia.

— Jak mogłeś? — szepnęłam wtedy, patrząc mu prosto w oczy. — Jak mogliście mi to zrobić?

Piotr spuścił wzrok. — To się po prostu stało… Nie planowaliśmy tego. Byłem zagubiony, Magda też… To był tylko jeden raz.

— Jeden raz? — zaśmiałam się gorzko. — Przez miesiąc piszecie do siebie takie rzeczy? Myślisz, że jestem idiotką?

Wybiegłam z domu, zostawiając go samego z naszymi dziećmi śpiącymi na górze. Przez godzinę chodziłam bez celu po osiedlu, próbując zebrać myśli. Czułam się jak bohaterka taniego serialu — zdradzona żona, która nie zauważyła oczywistych znaków.

Następnego dnia Magda przyszła do kwiaciarni. Stała w drzwiach, blada jak ściana.

— Anka… Proszę cię, pozwól mi wyjaśnić…

— Nie chcę cię słuchać — przerwałam jej ostro. — Zdradziłaś mnie. Zdradziłaś moje dzieci.

— To nie tak… Ja naprawdę cię kocham jak siostrę… To był błąd… — łkała.

Patrzyłam na nią i nie poznawałam tej kobiety. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile: pierwsze wagary w liceum, wspólne wakacje nad morzem, jej wsparcie po śmierci mojej mamy. Jak mogła to wszystko przekreślić?

Przez kolejne dni żyliśmy jak w zawieszeniu. Piotr spał na kanapie w salonie. Dzieci wyczuwały napięcie i zadawały pytania, na które nie umiałam odpowiedzieć. W pracy byłam cieniem samej siebie — klienci pytali o nowe bukiety, a ja ledwo słyszałam ich głosy.

Wieczorami płakałam w łazience, żeby dzieci nie słyszały. Zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Czy byłam zbyt zajęta pracą? Czy za mało dbałam o Piotra? A może to po prostu życie — ludzie się zmieniają, oddalają od siebie?

Rodzice próbowali mnie wspierać, ale mama tylko powtarzała: „Musisz być silna dla dzieci”. Tylko co to znaczy być silną? Udawać przed światem, że wszystko jest w porządku?

Najgorsze były plotki na osiedlu. Sąsiadki patrzyły na mnie z litością albo szeptały za plecami. Ktoś napisał anonimowy komentarz na Facebooku: „Wiedziałaś o romansie męża?”. Poczułam się upokorzona.

Po miesiącu Piotr poprosił o rozmowę.

— Anka… Wiem, że zawiodłem. Ale kocham cię i chcę naprawić nasze małżeństwo. Proszę cię o drugą szansę.

Patrzyłam na niego długo w milczeniu. Widziałam w jego oczach strach i żal. Ale czy można odbudować coś tak kruchego jak zaufanie?

Magda wyprowadziła się do innego miasta. Przysłała mi list z przeprosinami i prośbą o wybaczenie. Nie odpowiedziałam.

Dziś mija pół roku od tamtej nocy. Nadal mieszkamy razem z Piotrem — dla dzieci, dla pozorów? Sama już nie wiem. Czasem łapię się na tym, że tęsknię za dawnym życiem. Za beztroską i poczuciem bezpieczeństwa.

Czy można wybaczyć zdradę? Czy warto walczyć o rodzinę za wszelką cenę? A może lepiej zacząć wszystko od nowa?

Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: kim jestem po tym wszystkim? Czy potrafilibyście wybaczyć komuś taką zdradę?