Matka wybrała mężczyznę zamiast mnie: jak moja matka zdradziła mnie dla obcego człowieka

– Weronika, przestań się wtrącać! – głos mojej matki odbił się echem po kuchni, a ja poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Stałam przy zlewie, ściskając w dłoniach kubek z herbatą, który nagle stał się lodowaty. W drzwiach stał on – Andrzej, nowy partner mojej mamy. Obcy człowiek, który pojawił się w naszym życiu pół roku temu i od tej pory wszystko się zmieniło.

Mam na imię Weronika, mam 17 lat i mieszkam w Warszawie. Długo milczałam, zamykając wszystko w sobie, ale teraz postanowiłam opowiedzieć swoją historię. Może ktoś odnajdzie w niej samego siebie. Może ktoś przemyśli swoje postępowanie. A może przynajmniej jedna matka zastanowi się, zanim zdradzi własną córkę, tak jak zrobiła to moja.

Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 14 lat. To był trudny czas – tata wyprowadził się do innego miasta, a ja zostałam z mamą. Przez pierwsze miesiące trzymałyśmy się razem. Mama płakała nocami, a ja udawałam, że nie słyszę jej cichych szlochów za ścianą. Wspierałyśmy się nawzajem, gotowałyśmy razem obiady, oglądałyśmy filmy i próbowałyśmy odbudować nasze życie na nowo. Myślałam wtedy, że nic nas nie rozdzieli.

Wszystko zmieniło się pewnego jesiennego wieczoru, kiedy mama oznajmiła mi przy kolacji:
– Weronika, poznałam kogoś. Chciałabym, żebyś go poznała.

Nie byłam zachwycona, ale próbowałam być wyrozumiała. Przecież mama też zasługiwała na szczęście. Andrzej pojawił się u nas kilka dni później – wysoki, pewny siebie mężczyzna po czterdziestce. Na początku był miły, przynosił mi czekoladki i pytał o szkołę. Ale szybko zauważyłam, że coś jest nie tak. Mama stawała się przy nim inną osobą – bardziej nerwową, drażliwą, jakby cały czas chciała mu zaimponować.

Z czasem Andrzej zaczął zostawać u nas na noc. Coraz częściej słyszałam ich śmiechy zza zamkniętych drzwi sypialni. Zaczęłam czuć się jak intruz we własnym domu. Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i zobaczyłam swoje rzeczy spakowane w kartony – mama postanowiła przenieść mnie do mniejszego pokoju, bo „Andrzej potrzebuje miejsca na swoje rzeczy”.

– Mamo, dlaczego? – zapytałam wtedy z rozpaczą.
– Weronika, musisz zrozumieć. Andrzej jest teraz częścią naszego życia – odpowiedziała chłodno.

Od tego momentu wszystko zaczęło się sypać. Mama coraz częściej stawała po stronie Andrzeja w każdej kłótni. Gdy zwróciłam mu uwagę, że pali papierosy w mieszkaniu – dostałam burę od mamy. Gdy powiedziałam jej, że nie czuję się bezpiecznie z nim pod jednym dachem – usłyszałam tylko:
– Przesadzasz. On ci nic nie zrobił.

Zaczęłam zamykać się w sobie. Przestałam zapraszać koleżanki do domu – bałam się ich reakcji na Andrzeja i na to, jak traktuje mnie mama. W szkole udawałam, że wszystko jest w porządku. Ale wieczorami leżałam na łóżku i płakałam w poduszkę.

Najgorsze przyszło kilka tygodni temu. Była sobota wieczór. Mama i Andrzej wrócili z imprezy podchmieleni i głośni. Siedziałam w swoim pokoju z książką, próbując nie zwracać na nich uwagi. Nagle usłyszałam trzask drzwi i krzyk mamy:
– Weronika! Chodź tu natychmiast!

Zeszłam do kuchni i zobaczyłam Andrzeja z butelką w ręku i mamę z rozmazanym makijażem.
– Twoja córka jest niewychowana – powiedział Andrzej do mamy.
– Przeproś go! – krzyknęła mama.
– Za co? – zapytałam cicho.
– Za to, że nie powiedziałaś „dobry wieczór”! – wrzasnęła.

Poczułam wtedy coś pękającego we mnie. Zrozumiałam, że już nie jestem dla niej ważna. Że wybrała jego zamiast mnie.

Od tamtej pory prawie ze sobą nie rozmawiamy. Mama spędza całe dnie z Andrzejem albo rozmawia z nim przez telefon. Ja jestem jak cień w tym domu – niewidzialna i niepotrzebna.

Kilka dni temu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do taty. Opowiedziałam mu wszystko przez łzy. Przyjechał po mnie tego samego dnia i zabrał do siebie na kilka dni.
– Weronika, zasługujesz na miłość i szacunek – powiedział mi wtedy.

Ale ja ciągle czuję pustkę. Tęsknię za mamą sprzed Andrzeja – za tą kobietą, która tuliła mnie do snu i mówiła, że zawsze będziemy razem.

Czasem zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy mogłam bardziej walczyć o naszą relację? A może to ona powinna była zawalczyć o mnie?

Patrzę teraz na swoje odbicie w oknie i pytam siebie: czy naprawdę można zdradzić własne dziecko dla obcego człowieka? Czy miłość do mężczyzny jest ważniejsza niż miłość do własnej córki?

Może ktoś z was zna odpowiedź.